ceny

Ceny wzrastają proporcjonalnie do wydatków – czy to już kryzys ekonomiczny?

Inflacja stała się najczęściej komentowanym wskaźnikiem makroekonomicznym ostatnich lat. Rosnące ceny dotykają gospodarki na całym świecie. Niemal każde państwo odnotowuje najwyższe odczyty cen konsumenckich od lat. Niektórzy ekonomiści wieszczą, że podwyższona inflacja jest pierwszym objawem nadchodzącego kryzysu ekonomicznego. Ostatni odczyt produktu krajowego brutto (spadek w porównaniu z poprzednim kwartałem) był niespodziewany nawet przez pesymistów. Jest uważany za początek spowolnienia, który łatwo może przekształcić się w kryzys.

Teoria cykli koniunkturalnych daje jasne odpowiedzi co do cen

Wzrost cen przy wzroście gospodarczym jest oczywistym symptomem przegrzania gospodarki. Niemal pełne zatrudnienie, rosnące wydatki konsumpcyjne, płace czy ceny aktywów sugerują, że polska gospodarka jest w fazie rozkwitu. W konsekwencji bank centralny, aby ograniczyć wzrost cen, podjął decyzję o podniesieniu stóp procentowych (zaostrzenie polityki monetarnej).

Oczekiwana dalsza sytuacja w polskiej gospodarce to spadek inflacji, zmniejszenie poziomu wydatków, ograniczenie wzrostu gospodarczego, zmniejszenie dynamiki wzrostu płac, czy wzrost bezrobocia. Kryzysem gospodarczym jest sytuacja, w której przez dwa kwartały odnotowano spadek PKB. Przy osiągnięciu poziomów zagrażających budowie dobrobytu, oczekiwane jest rozluźnienie polityki monetarnej (spadek stóp procentowych). Tak przynajmniej powinno wyglądać to w teorii.

Czy ceny mogą dalej rosnąć?

Niektórzy ekonomiści słusznie zauważają, że wzrost cen jest w dużej mierze wynikiem czynników podażowych. Oznacza to, że wynika z ograniczonej dostępności towarów (m.in. przez wojnę na Ukrainie czy pandemię koronawirusa). W rezultacie polityka pieniężna w niewielkim stopniu oddziałuje na wzrost cen.

Ponadto, za polityką pieniężną banku centralnego powinna iść polityka fiskalna rządu, aby uzyskać efekty synergii. Oczekiwany jest więc spadek wydatków rządowych, wzrost podatków (zwłaszcza kapitałowych). Programy rządowe (finansowane zadłużeniem) zwiększają podaż pieniądza w gospodarce. Według ekspertów jest to działanie niezbieżne z polityką Narodowego Banku Polskiego i prowadzi do dalszego wzrostu cen.

Z drugiej strony zauważa się też, że pandemia była pretekstem do zwiększenia marż (ich udziału w cenie produktu). Matt Stoller uważa, że nawet 60% wzrostu inflacji w czasach pandemii koronawirusa można przypisać rosnącej chęci do zwiększenia zysków i rentowności. Według badań ankietowych platformy Digital.com 63% dużych przedsiębiorstw stwierdziło, że inflacja pozwoliła na podniesienie cen ponad to, co jest wymagane do zrównoważenia wyższych kosztów. Ponadto menadżerowie pozytywnie oceniają możliwości dalszego podnoszenia cen.

Skala i czas to największe niewiadome

Mimo utrzymania lub powstania nowych efektów wpływających na wzrost cen wydaje się, że inflacja spadnie. Prognozy zarówno Narodowego Banku Polskiego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego, jak i Komisji Europejskiej wskazują, że przy utrzymaniu się tych warunków społeczno-politycznych, PKB wzrośnie z niższą dynamiką w ramach walki ze wzrostem cen. Niemniej prognozy okazywały się niemal zawsze nietrafne, jeśli chodzi o dokładne wartości procentowe i długość zjawisk gospodarczych (np. spowolnienia gospodarczego).

Oznacza to, że jesteśmy skazani na niepewność. Nie wiemy, jak długo będzie trwało spowolnienie gospodarcze i czy nie przekształci się w kryzys. Nie wiemy również, kiedy i w jakim stopniu spowolni wzrost cen. Z jednej strony zależy to od ustalanych priorytetów w polityce gospodarczej państwa, ale też od zewnętrznych czynników globalnych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *